Jeśli dopiero co zostaliście podwójnymi rodzicami i zastanawiacie się, jak to będzie z wyjazdami, to właśnie dla Was jest ten post. Podróże z bliźniakami – czy to w ogóle jest możliwe? Na początku nie będzie łatwo, ale nie rezygnujcie z wypadów, ponieważ im później zaczniemy, tym trudniej będzie przekonać dwójkę maluchów do podróży. Pamiętam, gdy byłam jeszcze w ostatnich tygodniach ciąży i chcąc nie chcąc niewiele mogłam już robić, oprócz nauki francuskiego, zaczytywałam się w forach i blogach o podwójnym macierzyństwie. W pamięć zapadły mi różne historie. Jedna z nich była o tym, jak para z kilkumiesięcznymi bliźniakami postanowiła wybrać się z Barcelony na Costa Brava na tydzień lub 2 plażowania. Ponieważ nie mieścili się ze wszystkimi gadżetami w swoim samochodzie, musieli poprosić dziadków o dowiezienie rzeczy. Po 2-3 nocach na miejscu postanowili wrócić do domu, ponieważ dzieci nie chciały spać w nowym miejscu i płakały całymi nocami. Morał, jaki z tego wyciągnęłam – jak najmniej gadżetów i jak najwcześniejsze wyjazdy. Oczywiście nie przesadzałabym z tym wcześnie. Dajmy dzieciom trochę czasu na złapanie rutyny, bo przy dwójce to podstawa do przeżycia.
Sposób na bliźniaki – rutyna i rozkład dnia
Przy dwóch niemowlakach lekarstwem na wszystko jest rutyna. Dzięki niej, przynajmniej w naszym przypadku, bobasy szybko się wyregulowały i bardzo szybko mieliśmy w miarę spokojne noce. Mój rozkład dnia był bardzo prosty – rano szybkie ogarnięcie siebie (domu już niekoniecznie), wózek i spacer. Nie miałam wyjścia, bo od około 10.30 zaczynał się płacz. Jedyne, co nas ratowało to wyjście na świeże powietrze. I tak dzień w dzień przemierzałam kilometry, w domu i na wyjazdach. I właśnie wyjazdy są fajne w tym okresie, bo dzieci albo jedzą, albo śpią, a spacery je uspokajają.
Podróże z bliźniakami – organizacja
W moim przypadku sprawdziła się torba z wieloma kieszeniami i przegródkami. Każda była przeznaczona na inne rzeczy. W ten sposób można łatwo kontrolować, czy wszystkie niezbędne rzeczy mamy ze sobą. Dodatkowo używałam kilka materiałowych toreb-worków. Jeden na pieluchy, drugi na ubrania na zmianę. Przed wyjściem z domu wystarczył rzut oka i nigdy niczego nie brakowało. Podobnie przy wyjeździe. Zawsze te same torby zapakowane tymi samymi rzeczami. Przy takiej organizacji oszczędzamy sporo nerwów, ponieważ wszystkie potrzebne rzeczy mamy zawsze pod ręką.
Pierwsza podróż z bliźniakami
Akurat tak nam się wszystko poukładało, że w pierwszą długą podróż (500 km w jedną stronę) wybraliśmy się, gdy dzieci miały niecałe dwa miesiące. Co jest potrzebne? Niewiele – zapas ubranek, pieluszek i cierpliwość. Czasami zdarzało się, że dzieci były już bardzo głodne, a my nie mieliśmy gdzie ich nakarmić. Pamiętam bieg z wózkiem w deszczu w jakieś święto, gdy w niewielkim miasteczku na Południu Francji wszystko było zamknięte. W końcu udało nam się coś znaleźć i nakarmić dzieci. Nie wydaje mi się, żeby spowodowało to jakąś traumę w ich życiu 😉
Gdy już złapiemy rytm dzieci, można tak ułożyć rozkład dnia, żeby zredukować do minimum momenty ich rozdrażnienia. Trzeba jednak mieć to szczęście, żeby dzieci były zgrane ze sobą – spanie i jedzenie w tym samym czasie. Ja dodatkowo miałam podwójne szczęście – w nocy nie budziły się razem, tylko najpierw jedno, a potem drugie.
Bliźniaki – karmienie w podróży
Początkowo w domu wszystkie sprzęty do karmienia sterylizowałam. Jednak wyjazdy szybko mnie nauczyły, że zalanie wrzątkiem wystarczy. Nikomu się nic nie stało. Karmienie piersią poza domem – bardzo proszę – wspaniały prezent od mojej przyjaciółki – chusta-otulacz – pozwoliła na niekrępujące karmienie we wszystkich możliwych miejscach – od samolotu po restauracje z gwiazdką.
Podróże samochodem
Gdy dzieci już trochę podrosły, obowiązkowo do samochodu zabierałam dodatkową torbę pełną zabawek i książeczek. Nigdy nie wiadomo, kiedy trafimy na korek. Na francuskich autostradach zdarzają się bardzo często. Kilka razy staliśmy także w wielogodzinnym korku na granicy hiszpańsko-francuskiej. Podstawą były więc dwie torby, ta z zabawkami i ta z przekąskami. Z czasem zaczęliśmy korzystać z odtwarzacza DVD. Ratował nas na długich trasach (zdarza nam się robić 1000 kilometrów w jednym odcinku). Od czasu, gdy się popsuł, nie mamy nowego, ani specjalnie nie odczuwamy jego braku. Dzieci albo śpią, albo obserwują krajobraz. Podobno to zanikająca w najnowszych pokoleniach umiejętność, bardzo pożądana według psychologów – nudzenie się w czasie podróży i obserwowanie krajobrazu.
Podróże z bliźniakami – podwójna mama w samolocie
Od momentu, gdy dzieci skończyły dwa lata, często podróżuję z nimi sama. Mój sposób na w miarę spokojny lot to plecak pełen książeczek do kolorowania, karty do gry, naklejki, etc. Wolą podróżować z plecakiem i małą bandorelą niż z dużą torbą, żeby mieć wolne dwie ręce. Oprócz tego dzieci mają swoje plecaczki, do których same pakują ulubione zabawki. Jeśli lot ma trwać dłużej, to wolę lecieć z przesiadką. Zabawiać dwójkę dzieci na pokładzie samolotu przez kilka godzin jest jednak trochę trudno. Przy przesiadce zawsze coś się dzieje i czas mija szybciej, nawet jeśli całość trwa dłużej niż przy locie bezpośrednim.
W podróży – rytm dnia
Przypuszczam, że każdy ma swoje triki. I że rodzice podróżujący z jednym dzieckiem niekoniecznie muszą być tak elastyczni jak my. Przy dwójce zapomnijcie o prawdziwym zwiedzaniu na jakiś czas. Na początku trzeba po prostu dostosować rytm dnia do potrzeb dzieci. Bo jeśli będziemy zmagać się na raz z dwoma marudzącymi bąblami, to faktycznie żadnej przyjemności z wyjazdu nie będzie. My zawsze jesteśmy elastyczni. Na początku w rozkładzie dnia zawsze mieliśmy parki, place zabaw, etc. Z czasem nie jest to już tak niezbędne. Chociaż kilka chwil w parku zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Dzieci mają chwilę zabawy, a my możemy planować dalszy ciąg dnia czy podróży.
Do kiedy jeździliśmy z wózkiem?
Kolejna sprawa bardzo indywidualna. Nasz wózek był spory i ciężki, chociaż super do prowadzenia i najwęższy na rynku. Tak więc w wieku 3,5 lat dzieciaki musiały zacząć chodzić na dłuższych trasach. W moim przypadku nie sprawdziła się podwójna parasolka, była strasznie niewygodna do chodzenia po wertepach czy skręcania. To przez to, że byłam przyzwyczajona do Mountain Buggy Duet, który jest naprawdę fantastyczny do prowadzenia w każdych warunkach. Pierwsze wakacje bez wózka momentami nie były łatwe, ale na dłuższą metę było warto. Kolejny raz sprawdziła się zasada, im wcześniej, tym lepiej. Im wcześniej zaczniemy długie spacery z dziećmi, tym chętniej będą towarzyszyć nam w wędrówkach po górach czy w zwiedzaniu miast.
Podróże z bliźniakami – okres 2-4 lata
To nie był łatwy okres, ale prawda jest taka, że nie można się poddawać. Uważam, że wtedy właśnie dzieci zaczynają nabierać nawyków i pewne sytuacje stają się dla nich naturalne. Czasami mieliśmy wszystkiego dość i rzucaliśmy do siebie nawzajem oskarżenia w stylu “zachciało ci się wyjazdu” lub “tych dzieci nie można nigdzie zabrać”. Uważam, że warto jest się trochę pomęczyć. Bo to jest tak, że jeśli dziecko nigdy nie było w muzeum, nie będzie wiedziało, jak się tam zachować. Jeśli nie było w restauracji, nie będzie umiało cierpliwie czekać na zakończenie posiłku. Oprócz tego, że my im powiemy, że w restauracji zachowujemy się tak czy siak, dzieci obserwują. I wyciągają wnioski. Zabierajcie więc małe dzieci wszędzie tam, gdzie można pozwolić sobie na ich obecność. Tłumaczcie, jak należy się zachowywać, po co tu jesteśmy i co dalej będziemy robić. Ja staram się dużo z moimi rozmawiać i wszystko tłumaczyć. Na początku może Wam się wydawać, że niczemu to nie służy. Z czasem zobaczycie, że jednak tak.
Wyjazdy z bliźniakami w wieku 4 lat i więcej
Wszystkie dotychczasowe wysiłki dały oczekiwane wyniki. Nasze bliźniaki lubią wycieczki, przemierzają dziesiątki kilometrów w mieście, lesie czy w górach. Ten rok obfitował w wyjazdy i wszystkie wspominam z rozrzewnieniem. Dużo jeździmy zarówno po naszych okolicach, jak i dalszych destynacjach. Chodzimy po muzeach, zwiedzamy miasta i miasteczka. Odwiedzamy zamki i fortece. Wspinamy się na odpowiednie do ich wieku szczyty. Jeździmy na nartach i rowerach. Posiadanie dzieci nie przeszkodziło mi w robieniu tego, co lubię. Żeby jednak dojść do takiego stanu, kosztowało nas to sporo nerwowych sytuacji, wyrzeczeń, tłumaczeń, zaciskania zębów i tony cierpliwości. Było warto. Po co to wszystko? Dla mnie wyjazdy to jest ten moment, gdy jesteśmy naprawdę razem. W tygodniu rytm dnia jest tak intensywny, że na czas tylko dla dzieci zostaje mi godzina. W weekendy w domu zawsze jest coś do zrobienia. A na wyjeździe jesteśmy razem i dla siebie non-stop. I to lubię najbardziej. Zaraz obok pokazywania im świata…
7 comments
dziękuję za ten wpis, też jestem mamą 4 i pół letnich bliźniaków i 7 letniej córki. też mieszkamy we Francji i często podróżujemy waszymi szlakami. zainsirowalas mnie wyjazdem na Mont Saint Michelle i też szukaliśmy w klasztorze księżniczki i smoków 🙂 czekam z niecierpliwością na relacje z kolejnych podróży. Pozdrawiam
Hej Karolina! Trójka to już wyższa szkoła jazdy!!! Fajnie, że korzystacie z naszych postów! Z jednej strony chciałabym jeździć więcej po Francji, ale z drugiej … jak mamy tylko kilka dni wolnego to ruszamy albo do Katalonii albo do Włoch 🙂 Pozdrawiam serdecznie
sprawa latwa jak sie ma 2 dziewczynki, sprob to wykonac z 2 chlopkami 🙂
Nie wydaje mi się, żeby to była kwestia płci. U nas chłopak i dziewczyna, która jest bardziej “charakterna” do swojego brata 😉
Oj tak wszystko kwestia temperamentu, nie płci, nasze bliźniaki to wakacje w porównaniu do starszej siostry 🙂 dużo sił życzę!
Cześć, w końcu znalazłam blog który pokazuje podróżowanie z bliźniakami których sama się spodziewam
Dodaje mi otuchy ponieważ obawiam się ze bliźniaki ogranicza moje dotychczasowe życie
Hej Ewelina,
Na pewno zmienią 🙂 ale nie ograniczą, jeśli nie będziecie z partnerem tego chcieli. Moje rady “weteranki” to nastawienie siebie samej, że dasz sobie radę i że można wszystko. Sporo planowania, rutyn, które ułatwią “obsługę” dwójki bobasów, ale z drugiej strony elastyczność, że świat się nie zawali jeśli nie wykąpiesz maluchów w dniu, w którym przypada kąpiel. Odpuszczanie sobie, wybudowanie bariery i nie dopuszczanie komentarzy, a ludzie będą komentować wszystko – karmienie, kąpiele, spacery, podróże właśnie. A to wszystko to będzie sparawa Waszej czwórki i nikt nie ma prawa się wtrącać, nawet gdyby to robił z troski. Co do wyjazdów, polecam jak najbardziej 🙂 Wszystkie historie o dzieciach płaczących w samochodach, nieumiejących się zachować w samolocie, niepotrafiących spać w nie swoim łóżeczku są mi obce, bo jeździliśmy od pierwszych miesięcy. Co więcej, bardzo szybko zaczęłam jeździć sama i da się! Trzeba mocno wierzyć,że wszystko się uda i tą wiarę i entuzjazm przekazywać maluchom 🙂 Tylko tyle i aż tyle 🙂 I dużo z nimi rozmawiać, gdy już trochę podrosną. Tłumaczyć, co robicie, kiedy, co będziecie robić w następnej kolejności, ile to potrwa, dlaczego jest ważne, żeby zachować się tak a nie inaczej. Naprawdę wierzę,że to działa! Przynajmniej u nas dało rezultaty.
Pozdrawiam serdecznie
Kasia