No i zaczęliśmy kolejny etap edukacji we Francji. Od naszego przyjazdu przerabialiśmy już opiekę assistante maternelle, francuski żłobek, przedszkole, a od września dzieciaki zaczęły pierwszą klasę, którą we Francji zaczyna się w wieku 6 lat. Mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać od rodziców starszych dzieci. Jednak rzeczywistość podwójnej mamy trochę mnie przerosła. Ale po kolei.
Szkoła międzynarodowa
Piszę o szkole francuskiej, chociaż tak naprawdę nasze dzieci chodzą do szkoły międzynarodowej działającej przy projekcie, przy którym pracujemy. Jest to jednak szkoła publiczna, podlegająca pod francuskie ministerstwo edukacji. Na etapie szkoły podstawowej różni się tym od innych szkół w naszym miasteczku, że lekcje odbywają się dwutorowo. Dzieci mają dwa dni francuskiego i dwa dni w sekcji językowej, w naszym przypadku hiszpańskiej. W środę nie ma zajęć w szkole. Od przyszłego roku będziemy mogli zapisać dzieciaki na 3-godzinne, dodatkowo płatne zajęcia angielskiego w środy rano.
Bliźniaki w szkole
Jestem zwolenniczką rozdzielania bliźniaków w szkole. Oczywiście każda para to odrębny świat. Podobno bliźniaki tej samej płci gorzej znoszą taki rozdział. Moje dzieci od 2-go roku przedszkola są w osobnych grupach przez 2 dni. To dlatego, że na hiszpańskim nie ma możliwości rozdzielenia. Od początku, według nauczycielek, dzieci są samodzielne i w żaden sposób rozdzielenie ich nie wpłynęło ani na relację między nimi, ani na relacje z innymi dziećmi. W Hiszpanii temat ten ciągle jest polemiczny. Przyjmuje się, że bliźniaki w szkołach wieloklasowych obowiązkowo się rozdziela. Nie zawsze rodzice zgadzają się z tym i już nie raz odbywały się różnego rodzaju protesty, podpisywanie petycji, etc. Ja jestem zdania, że przypadki, gdy rzeczywiście bliźniaki potrzebują być razem na pewno są rzadsze niż to, co się opisuje. Znając życie i przewrażliwionych rodziców, albo chcą za bardzo dzieci chronić przed …czym? Albo sami przyczepili im etykietki – ten jest bardziej przebojowy, ten potrzebuje brata/siostry, żeby mieć pozytywne relacje z innymi dziećmi… Wiem, jestem trochę surowa w ocenie. Ale uważam, że to bardzo ważne i trudne zarazem, pozwolić bliźniakowi na rozwój jako indywidualnej jednostki. I rolą rodzica jest pomóc im w tym, a nie utrzymywać w przekonaniu, że dziecko nie może nic zrobić bez swojego brata/siostry bliźniaka.
Szkoła we Francji – pierwsza klasa
Rok szkolny we Francji zaczyna się 1 września (akurat w tym roku 2 września) od razu od zajęć. Nie ma strojów galowych, apeli, pasowania na ucznia ani innych tym podobnych „ceregieli”. W pierwszych dwóch tygodniach organizowane są spotkania z rodzicami, na których nauczyciele przedstawiają swój program oraz plany zajęć dodatkowych czy wyjazdów. Nasze maluchy mają w maju jechać na 3 dni (dwie noce) na zieloną szkołę w góry, do gospodarstwa ze zwierzętami oraz salami, w których będą się odbywały warsztaty muzyczne.
W pierwszej klasie nie ma planu zajęć. To nauczyciel decyduje, jak rozłoży program dnia i tygodnia.
Plan zajęć w szkole podstawowej
Jak już pisałam, to nauczyciel decyduje, jak rozkłada czas w ciągu dnia. Jedno jest niezmienne – godziny zajęć. Te same w szkole podstawowej i w przedszkolu w całej Francji, czyli 8.30-11.30 i 13.30-16.30. W czasie przerwy dzieci jedzą obiad w szkole, a potem mają przerwę, którą spędzają na dziedzińcu. Według moich dzieci, jeśli pada deszcz i mają kurtki, także można wyjść na patio, ale nie jest to informacja zbyt wiarygodna 😉
Nauka czytania
Chociaż pierwszy rok nazywa się Cours Préparatoire, w skrócie CP, to jest to regularna pierwsza klasa, a nie zerówka. Ogromny nacisk kładzie się na naukę pisania i czytania oraz podstaw matematyki. Wydaje mi się, że tempo jest bardzo intensywne. Nawet za szybkie, jak na mój gust. Nie ma rysowania szlaczków i powtarzania po tysiąc razy Ala ma kota. Przez pierwsze tygodnie dzieci dojechały prawie do połowy alfabetu.
Co mnie, jako podwójną mamę irytuje to to, że każdy z nauczycieli francuskiego używa innych materiałów. I tak jeden używa elementarza, który sensownie przedstawia poznawane litery i dopasowuje czytanki do poznanego już ich zasobu. Niestety, w drugiej grupie dzieci korzystają z domowej roboty odbitek ksero i tutaj zaczyna się pod górkę. Bo w czytankach pojawiają się dźwięki, których dzieci jeszcze nie poznały. I zaczyna się frustracja i płacz – bo to ja mam czytać, ty mi nie czytaj. Nie rozumiem, dlaczego nie ma jednego obowiązkowego elementarza, zwłaszcza że ten, którego używają w klasie B naprawdę jest dobry.
Francuski system edukacji
Szkoła francuska na pierwszym etapie edukacji jest bardzo wymagająca. Najbardziej wymaga zaangażowania rodziców. Pamiętam, gdy moja sąsiadka opowiadała, że zredukowała czas pracy, żeby móc pomagać dzieciom w nauce. I ja się dziwiłam – jak to, teraz? Przy 7-latce i nie przy 2-latce? Pamiętam też opowieści rodziców 12-latków, którzy zapewniali, że tutaj, jeśli sobie nie radzisz, to twoje zmartwienie. Nikt nie będzie wyciągał cię na siłę. No więc teraz wszystkie te rozmowy zaczynają mi się składać w całość. Czeka nas dużo pracy w domu i dużo naszego, rodziców, zaangażowania.
Dzieci dwujęzyczne
Kolejne utrudnienie w naszej sytuacji to edukacja dwujęzyczna. Nie wspominam już o polskim, bo chwilowo poszedł w odstawkę. To znaczy dalej jest moim jedynym językiem w komunikacji z dziećmi i naszych wieczornych lektur. Jednak nauka jako taka została odłożona w czasie. Mają już i tak wystarczająco dużo „na głowie”. Wracając do utrudnienia – niby fajnie, bo hiszpański jest taki prosty. Ale gdy w podręczniku do francuskiego masz zaznaczone literki, których się nie wymawia i starasz się zapamiętać, że s na końcu jest nieme i teraz siadasz do czytanki z hiszpańskiego, to trudno jest momentalnie się przestawić i przeczytać takie na przykład dos pasos. Te s na końcu po prostu nie wychodzą. Pokłady, pokłady cierpliwości ze strony rodziców są niezbędne, żeby to wszystko ogarnąć, wytłumaczyć, złagodzić napięcie. I powtarzam się już, to wszystko muszę powtórzyć dwa razy. Sami rozumiecie, że nie jest łatwo.
Prace domowe
To jest to, co mnie wykańcza. Jeśli do tej pory brakowało mi czasu, teraz już zupełnie popołudnia redukują się do zera. Dzieci przynoszą codziennie prace domowe. Niby strona lub dwie do zrobienia plus teksty do czytania. Jednak pomnożone przez 2 – to naprawdę dużo czasu.
Prace odrabiamy osobno, bo każde z dzieci potrzebuje uwagi i każde z nich radzi sobie lepiej z innymi zadaniami. Gdy są razem, wygląda to na zawody, zaglądanie sobie przez ramię i podśmiewywanie.
I rozumiem założenia – że mają nauczyć się systematyczności. Że rodzice mają być zorientowani, co aktualnie przerabiają. Że mają poczuć wsparcie rodziców w tych pierwszych miesiącach nauki. Jednak w naszym przypadku, gdy jestem sama w domu praktycznie zawsze do co najmniej 20.00. Gdy muszę ogarnąć pracę domową x 2 i jeszcze na dodatek z innymi materiałami i zadaniami … jest mi trochę ciężko. Od czasu, gdy dzieci skończyły rok, powtarzałam, że bycie mamą bliźniaków jest o niebo łatwiejsze niż gdy mamy dzieci jedno po drugim. No więc teraz stwierdzam, że nie do końca 😉
Język angielski w szkole podstawowej
W naszej szkole obowiązuje zasada, że dzieci z sekcji nieangielskich najpierw muszą opanować w 100% francuski, więc nauka angielskiego zaczyna się z opóźnieniem. W szkołach w regionie lekcje angielskiego zaczynają się w ostatnim roku przedszkola lub w pierwszej klasie. W naszym miasteczku w niektórych szkołach wprowadzany jest też pilotażowy program klas dwujęzycznych.
Szkoła we Francji – zajęcia sportowe
W czasie zajęć nie ma wyodrębnionej lekcji w-f. Zajęcia sportowe odbywają się po okiem nauczyciela prowadzącego, jeśli tak sobie ułoży plan zajęć. Na szczęście mamy basen – we Francji nauka pływania jest obowiązkowa. Żeby mogła objąć wszystkie dzieci, każda szkoła ma przydział 10 sesji w ostatnim roku przedszkola, 10 sesji w pierwszej klasie i wydaje mi się, że także w drugiej. Gdy skończymy sesje basenowe, za dodatkową opłatą będziemy mieć sesje akrobacji cyrkowych.
Nie martwię się tak bardzo brakiem wychowania fizycznego, ponieważ i tak moje dzieci chodzą na dodatkowe zajęcia sportowe. Ale jednak dziwi mnie trochę taki system. Podobnie jak brak obowiązkowych zajęć plastycznych i muzycznych.
Zajęcia plastyczne i muzyczne
Zajęcia artystyczne, które przecież są tak ważne dla rozwoju dzieci, odbywają się lub nie w zależności od widzimisię nauczyciela prowadzącego! Na hiszpańskim dzieci malują. Na francuskim według prowadzącego jest tak mało czasu na realizację programu, że nie ma w planie ani jednych ani drugich. Nie pochwalam tego systemu…
Szkoła muzyczna
W środy rano nasze dzieci chodzą do szkoły muzycznej. Tym razem to faktycznie taka muzyczna zerówka przygotowująca do wyboru instrumentu w wieku 7 lat. Przez 3 godziny mają zajęcia ogólnorozwojowe tzw. ogród muzyczny, poznawanie instrumentów – zajęcia z jednym instrumentem przez 3 kolejne tygodnie oraz zajęcia ruchowe. Cieszę się z tej możliwości, bo pozwala nam sprawdzić, czy muzyka pociąga je i jeśli tak, jaki instrument najbardziej. A jeśli nie, nie mam zamiaru naciskać.
Religia we francuskiej szkole
Szkoła we Francji, na moje szczęście, jest laicka. Szczerze, nie wyobrażam sobie posyłać dzieci do szkoły publicznej, w której na ścianie wisi krzyż, obraz matki boskiej i jeszcze zdjęcie papieża. Religia powinna być sprawą prywatną każdej rodziny, a katecheza odbywać się przy kościele. Co innego prywatne szkoły katolickie, wtedy lekcje religii mogą być w czasie zajęć, a krzyże wisieć wszędzie.
Szkoła we Francji – wakacje co 2 miesiące
Teraz doceniam tak naprawdę francuski system wakacji co 1,5 miesiąca. Zarówno przedszkola, jak i szkoły mają dwa tygodnie wolnego w październiku, na Święta i Nowy Rok, w lutym oraz w kwietniu. Te dwa tygodnie oddechu i zwolnienia tempa dają siły na kolejne tygodnie szalonego tempa i szkolnej presji. Tydzień, który mogliśmy teraz spędzić razem na wyjeździe, był bardzo ważny dla mnie. Oczywiście nie zapomnieliśmy o zadaniach domowych, rachunkach i czytaniu, ale na luzie, w dobrych nastrojach, wypoczęci. Drugi tydzień wolnego dzieci spędzają na półkoloniach, które organizuje ratusz w przeznaczonym do tego centrum, podobnie jak opiekę w środy. Dzięki temu rozwiązaniu możemy zorganizować się bez pomocy dziadków, którzy mieszkają niestety w odległości tysięcy kilometrów w jedną i w drugą stronę 😊